Na początku napiszę, że kocham jedzenie i tym bardziej jest mi teraz ciężko bo wielu potraw nie mogę po prostu zjeść bo są kaloryczne. Niemniej jednak coś trzeba jeść i staram się gotować w miarę dietetycznie, przynajmniej tak mi się wydaje. Dzisiaj na obiadek, który zresztą już pochłonęłam zrobiłam piersi z kurczaka z marchewką i kukurydzą oczywiście na ostro z pastą curry i ostrymi papryczkami:) Kocham pikantne potrawy ale chociaż w tym wszystkim dobre jest to, że pikantne przyprawy poprawiają metabolizm, wiadomo jednak, że nie każdy za nimi przepada i nie każdy może ze względów zdrowotnych. Ja uwielbiam wszystko co ostre i kwaśne. Do kurczaczka był jeszcze ryż, dzisiaj jaśminowy bo lubię oraz sałatka z kapusty kiszonej, oczywiście kapustka domowa robota bez octu. Powiem tyle, dla mnie pycha. Wiadomo, wiadomo najgorszy etap dzisiejszego dnia przede mną bo ćwiczenia, trzeci dzień aerobicznej 6W, ćwiczenia z hantlami czy bieganie hmm? tego jeszcze nie wiem.
A oto mój obiad:
- piersi kurczaka (ok. 500 g) pokroiłam w paski i podsmażyłam na rozgrzanej patelni z odrobiną oliwy i łyżeczką pasty curry,
- marchewkę szt. 1 starłam na tarce na grubych oczkach i dodałam do podsmażonego kurczaka wraz z połówką kukurydzy z puszki,
- do tego dorzuciłam dwie papryczki, żeby było jeszcze bardziej hot i sól,
następnie wlałam szklankę wody i dusiłam przez chwilę, do tego oczywiście ryżyk i kapucha kiszona z odrobiną oliwy z oliwek, szczypiorem i pieprzem.
Ogólnie nie wyszło źle, chociaż golonka to nie jest. Polecam
P.s. po przyjściu z pracy zważyłam się i ważę 65 kg, szału nie ma, ale brzuch mi nie sterczy jak wcześniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz